Albumu takiego jak "...and Jesus Wept" nie można było potraktować lekceważąco. Płyta już po pierwszym przesłuchaniu zapadała w pamięć, ale bynajmniej z powodu banalnych aranży. Wciągająca niecodzienność kipiąca z tych pięciu hymnów naszpikowanych rozpaczą, wściekłością i diabelskością to główne wyróżniki krążka z 2002 roku.
Po trzech latach najbardziej odważny doommetalowy duet, jeżeli nie na świecie, to 'przynajmniej' w Europie, powraca w chwale. "Illusion of Evil" rzadziej wybucha od swojego poprzednika, a rozpoczyna się, a jakże, zaskakująco - początek "At Your Command" pełen jest bowiem odniesień do starego SUMMONING, a jednocześnie emanuje charakterystycznym dla świata wschodu orientalizmem, niepokojem, tajemniczością. Na drugi plan zeszły te przerażająco nieludzkie wokale, Sławomir poprzestał na subtelnym szepcie i melodeklamacjach, a wtórują mu już tylko przeważnie zawodzące i dość dalekie od naturalności przesterowane chórki.
Z każdym następnym utworem muzyka poszerza swoje horyzonty, robi się coraz to ciekawiej czy wręcz awangardowo. Możecie mi jednak wierzyć, że nie nadużywam tego pojęcia dla kilku zaledwie nietypowych smaczków. Trójka zaproszonych gości ma także swój niepowtarzalny wkład w "Illusion of Evil". Po saksofon sięgały już takie kapele jak DOG EAT DOG, SHINING OF... czy ULVER i każda miała własny pomysł na ten instrument, podobnie sprawa ma się z NIGHTLY GALE. Nigdy nie przypuszczałbym jednak, że z saksofonu można wydobyć takie chore i dramatyczne dźwięki, tymczasem jak słychać przykładowo w trzynastominutowym utworze tytułowym, jego moc zwiększyła zakres, bo poprzednio miał on bardziej klasyczną formę ("Cutting God's Throat").
Chyba najbardziej typowym przejawem doommetalowej stylistyki jest najdłuższy na płycie "Betrayal", ale i on parokrotnie wymyka się spajającym ten gatunek ramom. A to ujawnia fascynację sceną trip-hop tudzież ambient, inkorporuje też symfoniczną teatralność, by po chwili obdarować nas mocniejszymi blackmetalowymi riffami. Muzyka NIGHTLY GALE toczy się jak najpotężniejsza wojenna machina - wolno, majestatycznie, nieubłaganie. Nawet bezduszny automat perkusyjny nie jest wstanie popsuć tego piorunującego wrażenia. Jak nietrudno się domyślić, nie jest to dzieło najłatwiejsze w odbiorze, ale skoro najbardziej cudaczne twory sztuki malarskiej, których nota bene też mało kto rozumie, osiągają na aukcjach astronomiczne ceny, to też pod tym kątem radziłbym spojrzeć na twórczość zabrzańskiego duetu. Przy okazji tego albumu warto się zastanowić, czy to aby na pewno jest tylko iluzja zła czy może zło w jednej z wielu możliwych postaci...
ocena: 9/10
autor: kaReL
Jest wieczór. Najnowsze dzieło NIGHTLY GALE zaczyna kręcić się w brzuchu odtwarzacza płyt kompaktowych... Słońce szybciej chowa się za horyzontem, jakby było świadome tego co nieuchronne... Temperatura zaczyna gwałtownie spadać, mój oddech zaczyna przybierać widzialną postać. Panujący chłód powoduje we mnie silne dreszcze... świat przeminął.. zostałem tylko ja, samotność i moje ego.
Próbuję coś napisać... Nie mogę. Bolesne wspomnienia powracają niczym poranny przypływ w morskiej zatoce. Jestem sam... ja, a po drugiej stronie stołu moja osobowość pokazuje wszystkie rany, przypominając me najgorsze doświadczenia. Teraz widzę wyraźnie jak wielkie choróbstwo ją trawi... dostrzegam jej błagalny wzrok bym pokonał strach i skonfrontował się z moimi lękami... tak, by doświadczyć duchowego uzdrowienia. Mam coraz większą świadomość, że przed samym sobą nie ma ucieczki, a izolacja jest rozpaczliwym wołaniem o pomoc. Próbuję coś napisać .. Nie mogę. Tęsknota jest zbyt wielka. Zamykam oczy i marzę o wolności, marzę o tym by nigdy już nie być uwikłanym we własną osobowość... pokonać lęk i fobie... zapomnieć o traumatycznych przeżyciach, które trawią mą duszę. Pragnę otworzyć wreszcie drzwi percepcji...
Chciałbym napisać choć jedno zdanie... Nie mogę. Muszę sprostać samemu sobie i stanąć twarzą w twarz przed samym sobą... przyznać się... by dać upragnione ukojenie mej duszy, która czeka na choćby jeden wyraz szczerości wobec samego siebie. Prosi mnie bym otworzył wreszcie drzwi świadomości i zaprosił swój strach rodzący gniew, który sprawia, że dusza płacze. Muszę zaakceptować swą niedoskonałość, by być choć trochę bliżej wolności, dać oddech duszy, dać szansę swym pragnieniom ...
Nie mogę napisać tej recenzji... za dużo emocji, szczerych i prawdziwych jak me imię...
Płaszcz iluzji został zrzucony... czas spotkać się z własnymi demonami... Nie lękajcie się... zamówcie "Illusion of Evil" już teraz. Płyta kosztuje marne 15 zł !!!!! Wstyd nie mieć.
ocena: 10/10
autor: Warzych