NIGHTLY GALE - żywa legenda rodzimej sceny doom metalowej. O ile można w tym kraju o takowej mówić. Było, nie było zespół wybitny czego dowodem są dwie ostatnie płyty: "...and Jesus Wept" i "Ilusion Of Evil". Ta ostatnia pozycja stanowi jakby nowy początek dla zespołu, który milczał przez kilka lat. Czy warto było czekać? Pewnie, że tak! Dla tych, którzy wątpią mam kij w oko, dla innych - ten wywiad...

Czasowa dziura dzieląca "...and Jesus Wept" i "Illusion Of Evil" urosła do jakiś niewyobrażalnych rozmiarów! Lękliwy jestem i bałem się, że więcej już o Nightly Gale nie usłyszę. Czy proces twórczy zajmuje Wam naprawdę aż tyle czasu?

W tym wypadku brak czasu kierował naszą działalnością. Gdy przez jakiś czas nic się nie robi to ciężko jest z dnia na dzień zakasać rękawy do pracy. Teraz rozumiemy że to był błąd który mógł nas wiele kosztować, jednak na szczęście ludzie o nas jeszcze pamiętali. "IOE" powstało w tydzień, więc akurat to był najszybciej wymyślony materiał w naszej działalności. Byliśmy w kropce bo nie było dla niego wydawcy, a pomysł o samodzielnym jego wydaniu pojawił się dopiero w połowie 2005. Suma tych wszystkich czynników spowodowała tak wielką przerwę do której w przyszłości nie dojdzie nigdy więcej. Teraz to my decydujemy o swoim losie, więc jesteśmy świadomi co, kiedy i gdzie trzeba zrobić.

"Illusion Of Evil" jest płytą zdecydowanie bardziej jednowymiarową i zwartą od swojej poprzedniczki. Mniej tu przyspieszeń, za to więcej chorych zagrywek i eklektyzmu. Lubicie komplikować słuchaczowi życie (hehe)?

Lubimy chore dźwięki i stutonowego walca od początku do końca, jednak staramy się tworzyć muzykę nieprzewidywalną na ile nam wystarczy ciekawych i oryginalnych pomysłów. Czasem odnoszę wrażenie że ludzie chcieliby w każdym riffie saksofon, solówki i pokręcone szybkie bębny. Sorry, ale tak łatwo nie będzie. Zapewniam że potrafimy zaskoczyć nawet największego fana doom metalu który myśli że już słyszał wszystko. Mamy przygotowane ciekawe kompozycje które w moim przekonaniu są najlepszym podsumowaniem naszej działalności, ponieważ od 4 płyty chcemy bardziej poeksperymentować i tym samym zmienić naszą wizję doom metalu.

Apogeum osiągnęliście we wspaniałym "Vanity", w którym mnogość różnych linii melodycznych, zmian nastroju przyprawia o zawrót głowy. Trudno jest stworzyć takiego kolosa, aby miał on ręce i nogi?

Gdybyśmy grali Funeral Doom to nie byłoby problemu, 2 riffy i 15 minut z głowy. Kierujemy się inną filozofią w której czas nie gra roli o ile nie zanudzamy na śmierć nas samych. Dlatego też staramy się urozmaicać te długie utwory różnorodnymi riffami i ciekawymi wokalami. Wiemy co chcemy grać i być może przez to jest nam łatwiej poskładać tego typu utwory by były interesujące. Zawsze najpierw jesteśmy fanami doom metalu, a później jego wykonawcami dlatego też gramy to co chcielibyśmy sami usłyszeć. Osobiście chciałbym posłuchać innej kapeli która gra w podobnych klimatach, ale wszędobylski growl zabija moją nadzieję.

Odważnie wprowadziliście do swojej muzyki partie saksofonu już na poprzedniej płycie. Pamiętasz kto w ogóle wpadł na pomysł jego użycia? Do dźwięków, które kreujecie pasuje jak ulał. Macie zamiar kontynuować ten pomysł na następnych materiałach, a może w planach jest także poszerzenie instrumentarium?

Pomysłodawcą był Jarek i faktycznie znalazł idealny instrument do naszych dźwięków. Oczywiście pojawi się on na najnowszym materiale, ale w planach są jeszcze trzy inne instrumenty. Chcemy by ludzie na nich grający wprowadzili swój klimat i tym samym uzupełnili naszą muzykę.

Nową płytę wydaliście własnym sumptem... czy w ogóle poszukiwałeś wydawcy? Nie chce mi nawet przyjść do głowy, że najlepszy zespół doom metalowy jaki kiedykolwiek istniał w tym kraju miałby z tym jakieś problemy? Co z Pagan Records, które wydało "...and Jesus Wept"?

Dzięki za te miłe słowa jednak w świecie krajowego doom metalu jakoś nie przekładają się one na kontrakt. Z Pagan nadal współpracujemy i jesteśmy im wdzięczni za pomoc choć wycofali się z wydania "IOE". Przyczyny tego były zapewne ekonomiczne, a i w profil firmy jakoś nie za bardzo pasowaliśmy. Jesteśmy realistami i nie sądzimy by coś się mogło zmienić w przyszłości. Nie wiem czy jesteśmy najlepsi w kraju, ale na pewno nie zamierzamy tego zakończyć choćby niewiadomo jakie problemy miały się przed nami stworzyć. Nasze obydwie płyty były bardzo dobrze przyjęte przez media i fanów, a to jest najważniejsze.

Dystrybucją materiału miała zająć się Eastside. Jak oceniasz ich prace na rzecz NG?

Nie ma co oceniać. Zamiast pomagać sprzedawał płytę na Allegro i załatwił jeden wywiad. Gdy zobaczyłem że tak naprawdę nic więcej się nie stanie, zerwałem ten układ bo sprzedawać na Allegro może każdy. Miałem trochę przerwy w załatwianiu spraw dystrybucji naszych nagrań, więc taka pomoc wydawała mi się wtedy pożądana jednak po tych kilku miesiącach powoli na nowo odkrywam że możemy to robić sami. W przyszłości zaufamy tylko tym z którymi od lat utrzymujemy stały kontakt.

A nie myślałeś żeby uderzyć w jakąś zachodnią stajnię typu Southern Lord albo Rise Above?

Wysyłaliśmy "IOE" gdzie tylko się dało i nie dostaliśmy żadnej pozytywnej odpowiedzi. Ja nie jestem w ogóle tym zdziwiony bo rozumiem ludzi którzy inwestują swoje pieniądze i licząc na zysk nie postawią na taki zespół jak my. Nie gramy koncertów, jesteśmy zawsze z boku i otwarcie mówimy że nie chcemy żadnego komercyjnego gówna w naszym otoczeniu. Bardziej nam zależy na eksperymentach i niezależności niż na poklasku. Z drugiej strony szkoda, bo praktycznie docieramy jedynie do krajowych fanów i tylko dzięki Foreshadow ten materiał przedarł się przez granice naszego pokręconego kraju.

W NG zawsze intrygowały mnie teksty, a właściwie jeden z ich aspektów - mianowicie negatywne (w pewnym sensie) nastawienie do kobiety. Pamiętam jak kiedyś przytoczyłeś pewien słynny cytat z "Gry Geralda"…Powiedz jak zatem postrzegasz kobietę i jej rolę w życiu mężczyzny (hehe)?

Tym razem będę poprawny politycznie i nie przytoczę żadnego tekstu o spermie i pojemniku. Tak naprawdę nigdy nie byłem negatywnie nastawiony do kobiet, a to co pisałem było tylko iluzją. Kobieta jest bardzo ważna w życiu każdego faceta i jej rola może być naprawdę wielka. Oczywiście każdy ma swoje osobiste doświadczenia na tym polu i nie mam zamiaru komuś wciskać na siłę swoich. Zamknijmy ten temat bo znowu z czymś wyskoczę i NG nigdy nie dorobi się żadnej fanki (śmiech).

Jesteście najstarszym przedstawicielem doom metalu w Polsce. Mam jednak nieodparte wrażenie, że ten gatunek jest tutaj praktycznie martwy. Próbowałem sobie przypomnieć jakieś inne nazwy, ale nic mądrego nie wymyśliłem. Nie liczę oczywiście tych wszystkich gotycko-metalowych popłuczyn, bo to "doom" trudno byłoby nazwać...

Przyznam że nie mam bladego pojęcia o rodzimej scenie doom metalowej i poza OKTOR ostatnio nic nie słyszałem. Być może jesteśmy najstarszym przedstawicielem tego gatunku bo za 4 miesiące będzie 11 lat, ale mam nadzieję że dzięki nam i tym zespołom które starają się jeszcze grać doom nie będziemy wystawiać mu nekrologów. W naszym kraju ciężko jest grać jakikolwiek gatunek metalu więc nie dramatyzowałbym za bardzo. Zawsze tak było że powstawało dużo kapel danego gatunku który był na topie w danej chwili. My zaczynaliśmy kiedy doom na świecie był u kresu swojej największej popularności, a to że gramy nadal niezbicie dowodzi tego że mamy grubą skórę i nie czytamy recenzji.

"Illusion Of Evil" jest ostatnim materiałem nagranym z Waldemarem Saganem. Dlaczego postanowiliście się rozstać? Zmęczenie materiału?

Nie potrafiliśmy się już dogadać, a drobne szczegóły nas powoli dobijały. Waler nigdy nie potrafił dać z siebie jak najwięcej wtedy kiedy to było potrzebne. Jako że nigdy nie brał udziału w komponowaniu i jego jedynym zadaniem były wrzaski w studio nie ponieśliśmy wielkich strat. Oczywiście zdajemy sobie sprawę że wielu miłośnikom NG będzie brakować jego krzyków i być może przestaną nas przez to słuchać, jednak warto było podjąć to ryzyko bo nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o partię wokali.

Słyszałem, że współpracujecie z niejakim Radosławem Daszkiewiczem. Mógłbyś go przedstawić? Co z kim, kiedy i za ile?

Radek to nasz przyjaciel od wielu lat i zawsze nasza muzyka mu pasowała pomimo nie słuchania takowej co nie jest normalne i samo to kwalifikowało go na potencjalnego udziałowca w NG. Poza tym zawsze świetnie pisał różne nowelki i teksty, więc jakby naturalną koleją rzeczy został zmuszony przez zespołową większość do napisania historii - opowiadania które zostanie wplecione do muzyki na nowy materiał. Również na tym materiale znalazły się jego partie piana idealnie pokręcone i w większej ilości niż na "IOE". Obecnie jest już w NG na stałe, więc znowu gramy w trójkę.

Gruszek w popiele nie zasypujecie i pracujecie już w pocie czoła nad nowym materiałem. Jaka muzyka tym razem powstaje? I co z potencjalnym wydawcą?

Potencjalnym wydawcą będziemy sami. Nie mamy już tyle czasu i siły by się prosić innych o wydanie naszej muzyki. Mamy już rozeznanie w tym temacie więc to żaden problem by ludzie słuchający NG mieli możliwość posłuchania co tym razem wymyśliliśmy wtedy kiedy to my chcemy, a nie kiedy wytwórnia zgodzi się łaskawie na jakiś tam termin. Muzyka będzie radosna i lekka, powiedziałbym relaksacyjna w przerwach pomiędzy utworami (śmiech). Ooops nie będzie przerw, tylko 70 minut 2 tonowego walca non stop. Siedem utworów ubranych w jedną historię z życia wziętą, a całość mamy nadzieję będzie najmniej strawnym i niekomercyjnym doom metalem w historii III lub IV RP. Planujemy dwie sesje: we wrześniu sama muza, a w grudniu wokale i muzycy gościnni. Termin wydania na wiosnę 2007 jak tylko finanse nam na to pozwolą.

Tutaj nasz czas się wyczerpał. Życzę wszystkiego "najlepsiejszego" z NG. Na koniec tylko powiedz gdzie zainteresowani mogą szukać Waszego ostatniego wydawnictwa. See You!

Wielkie dzięki za wsparcie którego nigdy za wiele. Najłatwiejszym sposobem nabycia go jest Allegro, lub po prostu napisanie bezpośrednio do mnie na nightlygale@o2.pl. Płyta kosztuje 12 złociszy, więc zachęcam do jej kupienia bo to żaden majątek.

Kopia oryginału w Archive.org | Autor: Marcin Ratajewski